W tym roku akademickim, wajowicze mieli do wyboru aż dwie propozycje na świętowanie Nowego Roku – na Spotkaniu Europejskim we Wrocławiu oraz na wyjeździe do Zakopanego, wraz z duszpasterstwem akademickim Xaverianum z Opola.
Jak wspominają ten czas uczestnicy? Zobaczcie sami!
Wyjazd do Zakopanego:
Wyjazd do Zakopanego był świetnym czasem spędzonym ze świetnymi ludźmi w prawdziwie zimowej aurze. Było sporo atrakcji – od wędrówek górskich (mniej lub bardziej wymagających), przez szaleństwo na Krupówkach, po „zwyczajne” zimowe aktywności, takie jak łyżwy, lepienie bałwana, bitwa na śnieżki i zjazdy z górki (dzięki nim przekonaliśmy się, że worki na śmieci mają całkiem niezły poślizg ). Wieczorne integracje pozwoliły nam poczuć ducha wspólnoty, którą stworzyliśmy i ucieszyć się tym, że jesteśmy tam razem. Ostatni dzień roku spędziliśmy na wspólnych przygotowaniach balu sylwestrowego. Oczywiście nie zabrakło też okazji do przemyślenia i podsumowania minionego roku, podzielenia się swoimi doświadczeniami z innymi oraz powierzenia Panu Bogu wszystkiego co było i wszystkiego co nas czeka, byśmy w wolności i z nową siłą weszli w rok 2020.
Potem już tylko zabawa i świętowanie! (Daria)
Stolica Tatr przywitała nas czymś ostatnio niespotykanym – śniegiem. Nie stanął on jednak na przeszkodzie wejściom na Kasprowy Wierch czy Murowaniec. Oprócz gór, nie mogło zabraknąć wyjść na Krupówki, do karczmy i oczywiście planszówek. Czas aktywnego odpoczynku i integracji zakończyliśmy wspólną zabawą, w gronie WAJu i Xaverianum witając nowy rok pełni nowych wrażeń i wspomnień. Z pewnością był to wartościowy czas, który będę miło wspominał! (Kacper)
Europejskie Spotkanie Młodych we Wrocławiu:
Niezwykłe wrażenie wywarły na mnie otwartość i siła tysięcy młodych, których widziałam na ulicach i modlitwach. To było niezwykłe doświadczenie modlić się z tak wieloma ludźmi, szczególnie śpiewem, a także spotykać tak różne osoby. Doświadczyłam dobroci i piękna od ludzi z mojego miasta i innych narodowości, tych o żółtej, ciemnej, białej skórze, niepełnosprawnych oraz ludzi, którzy się nimi opiekowali. Jestem też wdzięczna i pełna podziwu dla gościnności rodziny i parafii, które nas przyjęły i troszczyły się przez cały pobyt we Wrocławiu. (Łucja)
Była wspólnota… I można było poczuć jakby cały świat tętnił życiem… totalna wolność i mnóstwo ludzi. Gdy otwarłem oczy w pewnym momencie na modlitwie zobaczyłem jakby serio wszyscy zlali się w jedno… Tak różnorodnie…. A zarazem jednym głosem wołaliśmy do Pana. Czułem się też jak na wielkim placu zabaw (Wrocław pełen kolorów, mostów itd…) pod okiem taty bawiąc się z rodzeństwem. (Piotr)