Jako jezuickie duszpasterstwo akademickie co roku mamy możliwość uczestniczenia w Ćwiczeniach Duchowych św. Ignacego Loyoli i pogłębiać w ten sposób naszą relację z Panem. W czasie przerwy międzysemestralnej wyjechaliśmy do Gosławic na nasze rekolekcje ignacjańskie, w których uczestniczyły także osoby ze wspólnoty postakademickiej Głębia. Przeżywaliśmy różne tygodnie rekolekcji – niektórzy odprawiali fundament, inni I, II lub III tydzień.
Poprzez codzienną modlitwę medytacją lub kontemplacją ignacjańską odkrywaliśmy poruszenia Pana Boga w naszych sercach, Jego miłość i obecność. Codziennie uczestniczyliśmy również w Eucharystii, mieliśmy konferencje, wprowadzenia do modlitw oraz rozmowy z towarzyszami duchowymi. Wróciliśmy do rzeczywistości bardzo poruszeni tym, jak Pan Bóg nas prowadził i przemieniał! Chcemy podzielić się z Wami kilkoma świadectwami z tego czasu:
I tydzień rekolekcji był dla mnie czasem, gdzie doświadczyłam ogromnego prowadzenia Bożego – w medytacjach i w codziennych, prozaicznych wydarzeniach. Ogrom Miłosierdzia i łask wylało się na moją dusze. Otrzymałam również narzędzia do rozeznawania taktyk złego, zwiększyła się moja samoświadomość zarówno jak słaba jestem, ale też jak obdarował mnie Bóg. Był to też dla mnie czas odkrywania moich prawdziwych pragnień, które Stwórca zapisał w moim sercu.
Gabi, uczestniczka I tygodnia
Rekolekcje ignacjańskie były dla mnie czasem zatrzymania i uważnego przyglądania się sobie, światu wokół mnie i Panu Bogu. Mimo że Fundament trwal tylko 5 dni, to Pan Bóg pozwolił mi w swojej dobroci dostrzec, odczuć i przyjąć bardzo wiele. Rekolekcje zakończyłam z poruszająca mnie myślą, że Bóg jest Ojcem, a ja Jego ukochanym dzieckiem, które jest ważne i chciane. Dziękuję Panu Bogu za ten czas i Jego hojność w dawaniu.
Ania, uczestniczka fundamentu
Moje tegoroczne rekolekcje ignacjańskie zaczęły się od rozczarowania. Przy wyborze towarzysza duchowego na czas rekolekcji poprosiłam Boga o to, żeby On mi kogoś wybrał. No i okazało się, że wybrał, ale nie tego, kogo chciałam. Oj, no bardzo się zezłościłam – jak to, nie jesteśmy z Bogiem jednomyślni!? Później, po kilku dniach rekolekcji śmiałam się z tego zarówno z moim towarzyszem, jak i z samym Panem Bogiem. Oczywiście, że to był dobry wybór, sam Bóg go dokonał! Towarzysz towarzyszył, ale to Bóg prowadził mnie w rekolekcjach. Uczył współpracy i wsłuchiwania się w Jego marzenia. A współpraca z Bogiem jest trudna, bo wymaga oddania kontroli Jemu. Dlatego też w I tygodniu ćwiczeń duchowych odczułam, że… to naprawdę są ćwiczenia (!) duchowe. Przez osiem dni w ciszy Bóg pozwolił mi odpocząć, ale też doświadczać duchowych zakwasów, zniechęcenia wysiłkiem i trudu podejmowania ćwiczeń ciągle na nowo. Jak przy każdym długotrwałym, intensywnym i regularnym wysiłku – owoce są zauważalne. Z rekolekcji, których tematem był grzech, a także jego skutki w świecie i w moim życiu, wróciłam z kamyczkiem, znalezionym nad Dunajcem, który przepływał niedaleko naszego domu rekolekcyjnego. Myślę o tym kamyczku jako o takim, który wpada do buta przy wędrówce i kłuje w piętę. Dokładnie tak, jak grzech. Teraz, już po rekolekcjach, kamyczek leży u mnie w pokoju i co dnia przypomina mi o grzeszności i o tym, co w niej najważniejsze – że po grzechu, trzeba podjąć wysiłek wyrzucenia kamyczka z buta i powrotu w ramiona Ojca.
Ola, uczestniczka I tygodnia
Tegoroczne rekolekcje ignacjańskie były dla mnie czasem nauki trwania i towarzyszenia Jezusowi w Jego cierpieniu, które przeżył przeze mnie i dla mnie. Jezus dał mi doświadczyć bezradności i braku kontroli nad biegiem rzeczy i że czasem jedyne, co mogę zrobić to właśnie towarzyszyć – tylko tyle i aż tyle. Z każdych rekolekcji wyjeżdżam z inną perspektywą, z tych rekolekcji wyjeżdżam z obrazami Jezusa, których wcześniej nie doświadczyłam i które zostaną ze mną w codzienności i to szczególnie tej najbliższej, w której przeżywamy Wielki Post, bo do niej w głównej mierze się odnoszą.
Amelia, uczestniczka III tygodnia
Często słyszałam „rekolekcje to Boży czas” i tak te słowa po prostu były koło mnie. Jednak w tym tygodniu ćwiczeń duchowych doświadczyłam od Pana tego, co to tak naprawdę oznacza dla mnie. Spotkanie Jego – to był nasz czas. Czas niedoskonałej kobiety i Chrystusa, który dawał się coraz bardziej poznawać. Towarzysząc Mu w tym czasie pozwolił mi dojrzeć. Pozwolił uspokoić duszę i dodał sercu otuchy, by mówiło i przyjmowało, poprzez bycie autentycznym w trosce i modlitwie. Pan dał mi dojrzeć poprzez pragnienia. Początkowo pozwolił nawet na pragnienie pragnienia, by ostatecznie przywołać „Przyjdź i idź, towarzysz mi!”
Uczestniczka II tygodnia
W pewnym momencie, podczas rekolekcji zacząłem panikować, trwożyć się i lękać. I najpierw chciałem od tego uciekać, ale nie dało się uciec w świat Facebooka czy Instagrama, więc musiałem się z tym zmierzyć. I toczyłem przegraną walkę, czułem się wyczerpany, cierpiący. Miałem swój grzech ciągle przed oczyma, wiele grzechów Pan mi pokazał, które uczyniłem w ciągu całego mojego życia i wszedłem w tę prawdę, że jestem grzesznikiem. Było mi potwornie wstyd i chciałem się ukrywać przed moim Bogiem, ale nie miałem gdzie, nie wiedziałem gdzie mógłbym się schować. Miałem poczucie, że Bóg gardzi mną tak samo jak ja sobą gardzę. I On mnie zapytał na modlitwie o to czy Go kocham, trzy razy mnie zapytał. A ja Mu odpowiedziałem trzy razy, że Go kocham. I rozpłakałem się. Powiedziałem Mu też, że jedynie tą moją „ludzką” miłością Go kocham. On odpowiedział, że wystarczy. I od tamtego momentu pozwalam sobie być przy Nim „nie kimś innym”, bo On mnie z całym moim grzechem i śmiercią przyjmuję, a na dodatek z całej tej śmierci rodzi życie.
Marek, uczestnik I tygodnia
Podczas II tygodnia rekolekcji doświadczałam bardzo silnie, że Bóg nie mierzy ludzką miarą. Że On widzi więcej, szerzej, głębiej i w tym wszystkim przyjmuje każdego człowieka, a nawet powołuje go do pełnienia różnych misji pomimo posiadania wielu słabości. Kontemplując sceny z Pisma Świętego, Pan Bóg pokazywał mi, że wcielenie Jezusa, Jego bycie człowiekiem tak podobnym do nas, naprawdę pozwoliło nam ludziom lepiej Go poznać, pokochać i naśladować. Że Jezus w relacjach z ludźmi odzwierciedlał pełne miłości spojrzenie Ojca, a osoby wokół Niego mogły obserwować i doświadczać Jego wzroku, dobroci, hojności. Mogły doświadczać tego także w momentach, gdy ludzka miara i słabość brały górę. Pan Bóg mówił mi „Jula, przychodź do mnie ze wszystkim” i zapraszał do budowania coraz bardziej zażyłej relacji w codzienności, w której nie chodzi o moją doskonałość a o bycie blisko Niego. Bo jestem Jego ukochaną Córką. I to właśnie w tej relacji jestem w stanie uczyć się Jego perspektywy na świat, Jego wzroku pełnego miłości i przez to bardziej kochać.
Julia, uczestniczka II tygodnia
Chwała Panu za ten czas, niech teraz jego owoce dojrzewają i pomagają nam na dalszej drodze w codzienności!