W zeszłych latach opisywaliśmy na naszej stronie wydarzenia MAGIS Europe – w tym roku mamy szansę podzielić się naszymi doświadczeniami z polskiego MAGIS-u. To kontynuacja tej inicjatywy na poziomie naszego kraju, a założenia programu są takie same – doświadczyć Pana Boga w pewnego rodzaju próbie, odnaleźć Go we wspólnocie tworzonej w czasie eksperymentu i w przeżywanych aktywnościach.

W tym roku odbyło się 7 eksperymentów – można było uczestniczyć w eksperymencie rowerowym, górskim, konnym, żeglarskim, artystycznym, ekologicznym oraz społecznym z osobami w kryzysie bezdomności. W sobotę 19 lipca rozpoczęliśmy nasze doświadczenia w przeróżnych miejscowościach w całej Polsce – od gór po morze! I tak, będąc w tym samym miejscu lub przemieszczając się, 24 lipca skończyliśmy nasze eksperymenty, aby przyjechać jeszcze do Lublina na MAGIS-owy festiwal, czyli spotkanie uczestników wszystkich eksperymentów.

Codzienne aktywności związane z tematem eksperymentu, wspólne posiłki, rozmowy, Eucharystia, medytacja, Ignacjański Rachunek Sumienia, kręgi MAGIS pozwalały i pomagały kształtować nasze serca. Chcemy podzielić się z Wami tym, co to doświadczenie wniosło w życie konkretnych WAJ-owiczów.

 

MAGIS był dla mnie niezwykłym doświadczeniem. Podczas kilku dni spędzonych z osobami w kryzysie bezdomności, jak i we wspólnocie sióstr mogłam zobaczyć ile piękna i dobra jest w prostych, codziennych czynnościach wykonywanych z miłością. Obserwowanie życia w ubóstwie, prostocie i otwartości stało się czymś, co pragnę jeszcze bardziej odkrywać. Ten czas zdecydowanie poszerzył mój wzrok na tych najuboższych, pozwolił odkryć i zobaczyć w nich miłość Boga i naprawdę był MAGIS!

Beata

 

To był mój pierwszy MAGIS, ale na pewno nie ostatni. Bardzo mi się podobało – był to niezwykły czas pełen nowych doświadczeń, pięknych spotkań i duchowej głębi. Wzięłam udział w eksperymencie konnym w Dąbrówce Łubiańskiej – cudownym, spokojnym miejscu.  Najbardziej poruszyło mnie to, że kilka zupełnie nieznajomych osób w ciągu kilku dni stało się prawdziwą wspólnotą – wspólnotą, która była dla siebie, wspierała się nawzajem i po prostu była razem. To było coś pięknego. Szczególnie ważna była dla mnie duchowość ignacjańska – możliwość wspólnej modlitwy, rachunku sumienia, kręgów MAGIS oraz medytacji ignacjańskiej. To wszystko sprawiło, że poczułam się bliżej Boga i bliżej innych ludzi.

Patrycja 

 

Gdybym miała opisać stan mojego serca przed MAGIS-em, powiedziałabym, że na pierwszy rzut oka działało bez zarzutu. A potem spędziłam kilka dni na warszawskim Bródnie, w domu sióstr Misjonarek Miłości – towarzysząc im w codziennych modlitwach, zadaniach, a szczególnie w ich apostolacie pomocy osobom w kryzysie bezdomności. I nagle zobaczyłam, że jedno z naczyń doprowadzających krew do mojego serca było lekko zwężone i nie spełniało swojej funkcji tak, jak powinno. W konsekwencji, nie kochałam tak dobrze jak mogłam. Wracam po intensywnym masażu serca — trochę obolała, bo przecież to delikatny narząd. Ale warto dać mu trochę poboleć, bo dzięki temu potrafi teraz kochać lepiej. To był mój drugi MAGIS i drugi masaż serca. Druga kardiologiczna interwencja, której nie czułam, że potrzebuję. Liczba takich naczyń transportujących krew w obrębie serca to podobno około czterdziestu. Mam nadzieję, że jeszcze wiele MAGIS-ów przed nami – i jeszcze wiele sercowych napraw, które pozwolą mi kochać pełniej.

Basia

 

MAGIS rowerowy był dla mnie drogą. Drogą, podczas której nie wszystko szło po mojej myśli. Często błądziliśmy, musieliśmy zawracać, czasem się zatrzymać i prostu poczekać – powiedzieć sobie „nie wiem”. Ale była to droga do zaufania, na której doświadczyłam hojności i bezinteresownej miłości Boga. Poczułam Jego obecność i troskę o mnie. Zobaczyłam jak bardzo działa przez ludzi – moich przyjaciół, którzy pomogli mi skompletować sprzęt przed wyjazdem, przypadkowych pasażerów w pociągu, innych MAGIS-owiczów i wreszcie gospodarzy, którzy zaoferowali mam dach nad głową, jedzenie i wsparcie. Do Boga przybliżały mnie nie tylko codzienne spotkania na modlitwie, ale także zachwyt nad pięknem stworzenia – szum fal, spokój jeziora, zachodzące słońce na polach, konie, krowy, bociany… Był to też czas spotkania ze swoimi pragnieniami i słabościami. Każdego dnia uczyłam się przekraczać siebie. Przekonałam się, że moje chleby naprawdę wystarczą, żeby zebrać kosz pełen ułomków. Mam nadzieję że to był dopiero początek pięknej drogi do bycia magis.

Edyta

 

Na tegoroczny MAGIS zabrałam ze sobą bagaż wielu wątpliwości i pytań dotyczących zarówno samego udziału w eksperymencie, jak i innych tematów. Pobyt u Sióstr Misjonarek Miłości, życie ich rytmem dnia, wspólna modlitwa oraz pomoc bezdomnym uświadomiły mi, jak ważną rolę w rozwoju człowieka odgrywają czas i prostota. Do domu wróciłam z pragnieniem pielęgnowania tych dwóch aspektów życia.

Ania

 

MAGIS pokazał mi, jak Pan Bóg pięknie prowadzi dzieła, do których nas zaprasza. Że wystarczy Jego łaski, nawet jeśli coś wydaje się być trudne. Doświadczyłam tego, że nawet w sytuacjach, które wydają się beznadziejne, można spotkać wiarę, nadzieję i miłość. Świadectwa wiary osób w kryzysie bezdomności i sióstr, które chcą nieść Ewangelię do najuboższych z ubogich bardzo poruszały moje serce i pozwalały temu sercu uczyć się głębiej kochać. Wyjechałam z pragnieniem, by coraz bardziej ufać Bogu i wierzyć, że odpowiadając „tak” na Jego zaproszenia zawsze wystarczy mi Jego łaski.

Julia

Chwała Panu za ten czas! Niech teraz jego owoce pomagają nam żyć magis naszej codzienności!

 

Fot. Uczestnicy MAGIS Polska 2025

Tekst: Julia Grabińska